tetar węgajty. projekt terenowy
11-042 jonkowo     węgajty 18     tel./fax: (0048-89) 5129297     kier. art. wacław sobaszek    
english version e-mail: wioskateatralna@gmail.com         dojazd do teatru         księga gości         BLOG         linki





allelujki




kolędowanie
spektakl domowy




W naszych czasach niedawno, po raz pierwszy w styczniu 1989 roku, kolędę zrekonstruował Teatr wiejski Węgajty – jako swoistą formę parateatralną. Styczniową porą, w dwóch terminach: zgodnie z kalendarzem świąt katolickich i prawosławnych, artyści wyruszają rokrocznie na wyprawę kolędniczą po wsiach Beskidu Żywieckiego, Beskidu Niskiegi i Bieszczad, nawet Huculszczyzny; i – na miejscu – Warmii. Uformowawszy procesję, trąbiąc, obchodzą zagrody. Scenariusz występów obejmuje nie tylko wykonanie kolęd, ale też scenki w tradycyjnych maskach warmiackich: szemla i kozy. W kolędniczym chodzeniu po wsiach i straszeniu maskami artyści z Węgajt widzą powrót do najstarszych popularnych form parateatralnych.
Leszek Kolankiewicz
Dziady. Teatr święta zmarłych s. 317, Gdańsk 1999 r.



W swej dotychczasowej działalności Węgajty przemierzyły bieszczadzki szlak ryzykantów, odwiedziły Żywiecczyznę, część Beskidu, dotarły nawet na Huculszczyznę. Z każdej wyprawy przywoziły szczątki poznanej tradycji obrzędowej. Nigdy (dotąd) jednak nie podjęły wyprawy na rodzinnym warmińskim terenie. Wydarzyło się to dopiero w 1995 roku. Skomplikowana sytuacja narodowościowa uniemożliwiła zorganizowanie wyprawy. Pod koniec lat osiemdziesiątych większość starych warmiackich rodzin wyjechała do Niemiec, a pozostała część zaczęła ukrywać swą kulturową tożsamość. Przez pewien czas wydawało się nawet, że kultura warmiacka całkowicie zanikła na tych terenach i nikt z mieszkańców nie pamięta już starej tradycji kolędniczej. Zmiana politycznej sytuacji pozytywnie wpłynęła na ujawnienie się miejscowej tożsamości kulturowej. W tym samym czasie pojawiły się elementy miejscowej tradycji kolędniczej. Węgajty postanowiły przywrócić Warmii jej dawną tradycję. Scenariusz kolędy oparto na opowiedzianej przez nieżyjącego już Waldemara Tkaczuka z Nowego Kawkowa, a odnalezione na jednym z węgajckich strychów autentyczne, warmiackie maski (kozy i szemla) ostatecznie ukształtowały obraz kolędy.

Tradycja kolędy skupiła się na Warmii wokół głównych świąt tego okresu. Przed Wigilią chodzono z Szemlem, w czasie świąt i nowego roku kolędowano z Kozą, a wszystko kończył przemarsz z gwiazdą podczas święta Trzech Króli. Wszystkie te autentyczne elementy wkomponowano w kolędę. Choć przeważały w niej motywy warmińsko- niemieckie, Węgajty nie zapomniały o znanej im tradycji kolędniczej. Obok kolęd niemieckich pojawiły się kolędy polskie, ukraińskie. Ze względu na wschodni rodowód odbywała się ona w prawosławnym terminie. Zrekonstruowano również autentyczne motywy muzyczne towarzyszące poszczególnym maskom. Tak przygotowany Teatr Wiejski wyruszył na podbój Węgajt. Kolęda w Węgajtach trwała nieprzerwanie przeszło czternaście godzin. Po raz kolejny Teatr Wiejski wskrzesił zapomniany obrzęd, przywrócił teatrowi jego dawną siłę.
Mariusz Gniadek
Kolęda. Powrót do teatralnych korzeni w: Teatr nr II, 1997 r.



Czy rzeczywiście Teatr Wiejski w Węgajtach wskrzesił zapomniany obrzęd? Chyba tylko w części. Raczej trzeba mówić, o czym przekonuje przytoczony opis (Mariusza Gniadka), o łączeniu - chyba wbrew tradycji - elementów z różnych porządków: kulturowych, religijnych, językowych. Jeśli mieszkańcy Węgajt zaakceptowali ten nowy obrzęd, to zapewne dlatego, że nie praktykują ani dobrze już nie pamiętają dawnych zwyczajów świątecznych. Dobrze przecież wiemy, jak zamknięta jest tradycyjna kultura wiejska czy tradycyjna kultura religijna, jak odróżnia ona to, co swoje i to, co obce. Jeśli mimo wszystko w Węgajtach dobrze przyjęto tę formę kolędowania, to przypuszczalnie dlatego, że uczestniczyli w niej należący do zespołu, poza Polakami, także autentyczni Niemcy i Ukraińcy. Oni mówili wszakże, co mieszkańcy Węgajt pojmowali i akceptowali jako rzecz oczywistą, w swoim własnym języku, w języku swojej kultury, a raczej swoich kultur.

Folklor służył więc tworzeniu jakiegoś, choć złączonego Narodzinami Chrystusa, obrzędu transkulturowego. Trzeba tu zauważyć, że Teatr Wiejski w Węgajtach nie stawia pierwszego kroku na tej drodze. Ma szacownych patronów: Petera Brooka, Eugenia Barbę i przede wszystkim Jerzego Grotowskiego, odbywających podróże teatralne w głąb odległych, egzotycznych i dawnych kultur. Akcja pokazana przez Grotowskiego (przy udziale Thomasa Richardsa) w marcu 1997 roku we Wrocławiu była przecież kolejną próbą budowania transkulturowego, transreligijnego i transjęzykowego rytuału. Jego podstawą była sakralna pieśń wibrująca, dawna i także współczesna, pochodząca z basenu Morza Śródziemnego, a więc judaistyczna, chrześcijańska, muzułmańska i ludów afrykańskich.

Dobrze wiemy, że te poszukiwania mają jednocześnie na celu przywrócenie teatrowi jego religijnych korzeni, jego obrzędowego, czyli sacrum. Teatr Wiejski Węgajty, łącznie ze Scholą Teatru Węgajty pracującą nad wskrzeszeniem łacińskiego dramatu liturgicznego, zmierza ku temu z całą świadomością, choć jeszcze nie wiadomo, dokąd go to zaprowadzi. Przeszedłszy etapy: „Bliższe ojczyzny”, „Ścieżki tradycji”, „W stronę tradycji żywej”, a były to zarazem tematy urządzonych w Węgajtach międzynarodowych seminariów, obecnie zajmuje się właśnie „kolędowaniem jako inspiracją twórczą”. „Pomysłem na kilka następnych - przewiduje dyrektor Wacław Sobaszek - jest synkretyzm obrzędowy. Przymierzam się też do zrobienia sesji na temat teatru ››z ducha ziemi‹‹. Coś takiego wymyślił Cierniak przed wojną, a akurat tak się składa, że jesteśmy w kontakcie z różnymi grupami, które taki teatr tworzą. Może trochę w innym sensie, niż mówił o tym Cierniak, ale w każdym razie chodzi o teatr związany z miejscem, z genius loci. Nie chodzi mi tylko o teatry wiejskie, ale na przykład o teatr z Tykocina, który robi widowisko purimowe, o teatr 44 z Szamocina. To są na razie projekty, zobaczymy co z tego wyjdzie.”
*
To, że tak odmienni twórcy teatralni jak Leon Schiller i Wacław Sobaszek znaleźli się w kręgu oddziaływania Jędrzeja Cierniaka, każe wierzyć w niesłabnące źródło kultury ludowej, także jako inspiracji dla teatru współczesnego oraz poszukiwań kulturowo- teatralnych.
Anna Kuligowska-Korzeniewska
Folklor w teatrze. Od Leona Schillera do Teatru Wiejskiego Węgajty
w: Tygiel Kultury nr 9-10, 1998 r.


do góry



design:  © Grzegorz Kumorowicz   Created with free software

     

Czas generowania strony: 0.001